Fotografia już z samej definicji jest niejako malowaniem światłem. Photos – światło, grapho – piszę, więc w uproszczeniu powiedzieć można, że wszystkie fotografie są malowane światłem.
Chcę napisać o nieco innym sposobie fotografowania, przy którym obowiązuje ta sama prawidłowość – światło wpadające przez obiektyw aparatu fotograficznego tworzy i rejestruje obraz, zdjęcie na kliszy fotograficznej czy matrycy. Inność, odmienność takiego malowania światłem polega na tym, że nie jest to światło dzienne, zastane, słoneczne, nocne czy jakiekolwiek istniejące światło, dzięki któremu powstaje zdjęcie. Jest to światło wytworzone przez fotografa, który to dla zrobienia zdjęcia nie oświetla całego fotografowanego planu – oświetla jedynie poszczególne części fotografowanego obiektu, niczym pędzlem maluje (oświetla) np. latarką czy innym małym źródłem światła plan – etapami, po kolei i wszystko to dzieje się przy długim, bardzo długim czasie ekspozycji.
Co jest potrzebne do tego typu fotografii? Przede wszystkim idealnie zaciemnione studio, pomieszczenie, na pewno statyw i aparat fotograficzny z możliwością ustawienia czasu „B”. Do tego bardzo by się przydał wężyk spustowy. Jeśli automatyka aparatu pozwala na ustawienie długiego czasu ekspozycji (np. 30 sekund) to zastępczo można spróbować takiej fotografii bez czasu „B”, choć 30 sek. to jest bardzo mało i zawsze będzie stres czy zdążymy w tym czasie wszystko oświetlić.
Proces fotografowania mniej więcej przebiega tak – w idealnie zaciemnionym pomieszczeniu na początek zapalamy światło ew. otwieramy okiennice, co jest konieczne, by wstępnie ustawić fotografowany plan, obiekt, modelkę, modela, itp. Ustawiamy aparat (z podłączonym wężykiem spustowym, wyposażonym w blokadę spustu migawki) na statywie, aparat ustawiamy na ekspozycję manualną, ustawiamy czas „B” i wyłączamy automatykę ostrości. Przed wygaszeniem światła, zaciemnieniem pomieszczenia – kadrujemy, komponujemy fotografowany plan – w wizjerze aparatu i oczywiście ustawiamy ręcznie ostrość. Należy zrobić to bardzo dokładnie, ponieważ po wyłączeniu światła już nie widzimy w całości tego, co będziemy fotografować, oświetlać.
Wyłączamy światło – wyzwalamy wężykiem i blokujemy spust migawki. Trwa ekspozycja (otwarta migawka w aparacie), jednak na matrycy, kliszy nic się nie rejestruje, ponieważ jest ciemno. Dopiero kiedy podchodzimy bardzo blisko do fotografowanego obiektu np. modelki i oświetlamy ją (np. latarką) z bliskiej odległości po kolei, etapami, tak jakbyśmy ją malowani np. pędzlem – zaczynamy po części tworzyć zdjęcie. Konkretnie to, co w danej chwili oświetlimy – rejestruje się w tym momencie w aparacie (otwarta migawka). Należy zwrócić uwagę na to, by oświetlając to, co fotografujemy, ustawiać się nieco z boku, tak by nie stanąć w prostej linii między fotografowanym, oświetlanym obiektem a aparatem fotograficznym, by nie zasłonić tego, co fotografujemy. Jeśli fotografujemy osobę, modelkę itp. – nie może się ona poruszyć przez sekundę, dwie, przynajmniej w tym czasie, kiedy właśnie ją oświetlamy, świecimy na nią. Przy doświetlaniu pozostałych nieruchomych części planu (tła itp.) modelka może się poruszyć (jej postać już została zapisana na kliszy, ew. matrycy). Po oświetleniu (sfotografowaniu) wszystkich elementów fotografowanego planu podchodzimy do aparatu i wyłączamy spust migawki. Zdjęcie zostało zrobione.
Ten sposób, ta metoda fotografowania, daje wiele możliwości kształtowania obrazu fotograficznego. Bardzo dużo zależy od pomysłowości fotografa. Zakładając na latarkę kolorowe filtry, szkła, folie mamy wpływ na kolorystykę przyszłego zdjęcia. Ten sam fotografowany plan wygląda zupełnie inaczej po zastosowaniu oświetlenia z odmiennymi kolorami. Co więcej, fotografując, oświetlając ten sam obiekt wielokrotnie – nigdy nie uda nam się uzyskać takiego samego efektu, inne światło na każdym zdjęciu inaczej przedstawi fotografowany plan (nie da się dokładnie powtórzyć tych samych ruchów światłem). Wielokrotna ekspozycja – termin nieco odsunięty na dalszy plan w czasach fotografii cyfrowej przy malowaniu światłem nabiera sensu, nieco innego sensu wielokrotnej ekspozycji światłem. Źródłem światła pomocnym przy takim fotografowaniu niekoniecznie musi być latarka, z powodzeniem możemy używać świeczek, światełek z zapalniczek, diod i tym podobnych, również (z umiarem) lampy błyskowej. Im więcej świateł o zróżnicowanej temperaturze barwowej, tym lepiej (obraz nie jest monotonny). Dość dużym problemem może okazać się poruszanie, przemieszczanie fotografa np. z latarką przy fotografowanym obiekcie (wiadomo, ciemno), bo latarkę włącza tylko wtedy, kiedy coś oświetla, fotografuje. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na ułamek sekundy mignąć jakąś małą latareczką, przysłaniając ją leciutko dłonią, kierując w stronę przeciwną od obiektywu aparatu, tak by zapamiętać, gdzie co jest – i nie wdepnąć po ciemku np. w modelkę.
Parametry ekspozycji w tym temacie tracą nieco sens. Wiadomo czas „B”. Otwór przysłony dobierzemy taki, jaką chcemy uzyskać głębię ostrości – jednak (przede wszystkim) znaczenie ma siła światła np. latarki i czas świecenia na fotografowany obiekt, toteż nie ma możliwości precyzyjnego obliczenia parametrów ekspozycji. Przy tej technice fotografia cyfrowa jest wybawieniem, dającym możliwość szybkiej oceny uzyskanego efektu i ew. jego poprawienia. Nie bez znaczenia jest fakt, że fotograf jakby bezpośrednio uczestniczy w tworzeniu fotograficznego obrazu, poruszając się, świecąc, malując, fotografując bezpośrednio przy fotografowanym obiekcie, planie. To rzadki przypadek kiedy fotograf nie trzyma aparatu w ręku i nie stoi za aparatem w czasie robienia zdjęć.